
Moje życie... - Dagmara A.
2006-12-19
Pochodzę z rodziny katolickiej i chociaż moja rodzina nigdy nie była zbyt religijna, mnie jakoś zawsze "ciągnęło" do kościoła. W 8 klasie szkoły podstawowej trafiłam do Ruchu Światło - Życie w mojej parafii. To tam rozpoczęła się moja przygoda z Bogiem, tam zaczęłam czytać Biblię i poznawać chrześcijańskie życie. Po kilku latach, w tej wspólnocie nastąpiło przebudzenie. Zaczęło się od jednego z animatorów, Wojtka, który w czasie rekolekcji wakacyjnych przeżył nawrócenie i został ochrzczony Duchem Świętym. To przez niego Pan zaczął działać w tej wspólnocie, po kolei poruszał serca innych animatorów i uczestników. To spowodowało także duże zmiany w moim życiu. Zupełnie na nowo odkrywałam, co to znaczy, że Bóg mnie kocha, że Jezus mnie zbawił. Cały czas jednak brakowało mi odwagi by zaufać, bałam się ogłosić Jezusa Panem całego mojego życia.
Przyszedł jednak taki dzień, wigilia Zesłania Ducha Świętego 2004 roku, który odmienił moje dotychczasowe życie. Wojtek i kilkoro naszych przyjaciół wybrali się na czuwanie do Torunia. Ja, z powodu nadmiaru nauki, zostałam w domu. Tamtego wieczoru, pierwszy raz w życiu, odczuwałam tak ogromne pragnienie modlitwy i bardzo namacalną obecność Bożą w moim pokoju. Wtedy modląc się oddałam Jemu całe moje życie, ogłosiłam Jezusa moim osobistym Zbawicielem i Panem. Modliłam się wówczas także za te osoby, które były w Toruniu, za Wojtka i otworzyłam Biblię na którymś z fragmentów mówiących o uzdrowieniu, miałam pewność w sercu, że tam wydarzyło się coś ważnego dla niego. Następnego dnia faktycznie okazało się, że Pan się go dotknął. To było dla mnie takim poświadczeniem Jego obecności tamtego wieczoru. Od tego dnia nie znałam już Jezusa ze słyszenia, ale osobiście. Jakiś czas później zostałam ochrzczona Duchem Świętym. To spotkanie z Panem odmieniło moje relacje nie tylko z Nim, ale także z drugim człowiekiem. Przemieniło także mój system wartości, od tej pory najważniejszym celem i sensem mojego życia było być bliżej Boga i uwielbić Go wszystkim, co robię. Byłam dalej w mojej wspólnocie, tam Mu służyłam i starałam się dzielić moim doświadczeniem Boga z naszymi uczestnikami.
Po wakacjach do naszej grupy na studiach doszła Asia. Zaintrygowała mnie jej postawa, jej świadectwo życia. Okazało się, że Asia jest w Kościele Zielonoświątkowym. Przyznam, że wtedy nic o tym kościele nie wiedziałam. Poprosiłam Wojtka o jakieś informacje na ten temat, a sama zajrzałam na stronę zboru w Inowrocławiu. Przeczytałam wyznanie wiary KZ i pomyślałam sobie, że "wszystko mi się zgadza", że ja też tak wierzę. No i pewnie na tym by się wszystko zakończyło gdyby nie to, że Wojtek zaczął czytać Nowy Testament, rozdział za rozdziałem, i porównywał te treści z tym, co głosi Kościół Katolicki. Dzielił się swoimi odkryciami ze mną, ale we mnie powodowało to ogromny bunt. Z jednej strony stawałam się coraz bardziej świadoma odstępstw Kościoła Katolickiego, ale z drugiej cały czas było we mnie takie przekonanie, że to na pewno da się jakoś wytłumaczyć. W końcu Wojtek podjął decyzję, że odchodzi, a ja o żadnych zmianach kościoła nie chciałam wtedy nawet słyszeć. Prosiłam bardzo Boga żeby pokazał mi, co robić dalej. Zaczęłam sama czytać Nowy Testament i pytać różnych księży o interesujące mnie kwestie. I tak modliłam się, czytałam, pytałam. Na szczęście Pan trzymał mnie mocno w Swoim ręku i niesamowicie błogosławił ten czas. Bardzo poruszył mnie fragment z listu do Rzymian: "Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem." (Rz 14; 23). Stojąc na katolickiej mszy co chwilę zastanawiałam się czy to co teraz robię podoba się Bogu. Męczyła mnie ta sytuacja. Pan jednak cały czas czuwał, pokazywał gdzie jest moje miejsce i dodawał odwagi. Tamten etap zakończył się decyzją o zmianie kościoła. Dziękuję Bogu za wolność serca, którą mnie obdarzył po podjęciu tej decyzji, za bydgoski zbór Betel, w którym mogę wzrastać.
Jemu niech będzie chwała za wszystkie cuda, który czyni w moim życiu![powrót]